26 listopada 2021

Inspirujące rozmowy międzypokoleniowe

Inspirujące rozmowy międzypokoleniowe

W czasach pandemii, podczas lockdownu, dużo czasu  spędzałem w domu z moimi babciami. Pozwoliło mi to  zacieśnić więzi rodzinne z nimi poprzez ciekawe  rozmowy. Dowiedziałem się bardzo wiele ciekawych  informacji z ich życia. Chętnie się nimi podzielę. 

Ciekawiło mnie, jak wyglądało życie domowe i rodzinne  w czasach, kiedy babcie były w moim wieku. Dowiedziałem się, że moi pradziadkowie, czyli rodzice  babci mieszkającej w mieście, byli bardzo zapracowani, nie było pieniędzy na opiekunki, więc moja babcia była  tzw. dzieckiem z kluczem na szyi. Po szkole często  przebywała na podwórku z innymi dziećmi, bawiła się  w popularne gry i zabawy z tamtych czasów. Zapytałem babci, która mieszkała w mieście, jak spędzała czas  wolny po lekcjach? Okazało się, że najczęściej bawiła  się w chowanego, berka, dwa ognie, palanta, a na  dobranoc oglądała bajkę w czarno-białym telewizorze.  

Natomiast dzieci, które mieszkały na wsi bardzo  dużo pomagały rodzicom w drobnych pracach  domowych, jak i również uczestniczyły w pracach gospodarczych na polu: grabiły siano, zbierały owoce i  warzywa. Babcia, która mieszkała na wsi bawiła się w klasy, hula-hop, wodę (sznurek na palcach), bierki, gra  w karty, kij i obręcz, cygan, podchody, teatrzyk, tańce  w zespołach ludowych, wspólne śpiewy i szycie lalek z gałganków wypełnionych trocinami. 

Babcie były też rozrywkowe - jako młode dziewczyny uwielbiały muzykę, artystów i zespoły. Dowiedziałem się, że słuchały: Ali-Babki, Czerwone  Gitary, Trubadurów, Kasię Sobczyk, Karin Stanek oraz Czesława Niemena. Furorę zrobiła jego piosenka  “Dziwny jest ten świat”. W owym czasie ich rodzice zakazywali słuchać tego artysty mówiąc o nim, że to  dziwoląg. Dziś muzyka Czesława Niemena zalicza się do klasyki - wszyscy ją znają i kochają. 

Muzyka karmi duszę, a co karmiło ich brzuszek?  Ciekawiło mnie, jakie potrawy najchętniej jadały  babcie? Dowiedziałem się, że babcia, która mieszkała  na wsi, jadła chętnie pierogi ruskie i pierogi z jagodami.  Jej ojciec był myśliwym, więc często na stole pojawiały  się potrawy takie jak: kuropatwy w śmietanie, dzika  kaczka i inna dziczyzna, pasztety oraz dodatki w formie  kiszonek, barszczy oraz grochu i ziemniaków. U babci  mieszkającej w mieście z zasady dzieci nie wybrzydzały, jadły wszystko co rodzice podali do stołu. Wyjątkiem  było, że babcia nie jadała śledzi, a były one bardzo popularne. Dostępne w każdym sklepie spożywczym w  wielkich beczkach. Ku mojemu zdziwieniu jej przysmakiem okazała się czekoladowa margaryna  podawana na chlebie. 

Zapytałem babć również, jak wyglądały powitania i  pożegnania w czasach młodości dziadków, które różniły się od  dzisiejszych pozdrowień. Usłyszałem, że ludzie okazywali wielki  szacunek do osób starszych i na każdym kroku mówiono sobie “dzień dobry” w miastach, a na wsiach do  starszyzny mówiono “pochwalony” albo “Szczęść Boże”  oraz “z Bogiem”, natomiast do młodszych kolegów i  koleżanek po prostu “cześć”. 

Każde dziecko uwielbia czas wolny. Wakacje letnie  i ferie zimowe dzieci spędzały raczej w domach, dzieci na wsi pomagały w gospodarstwie. Jeśli już wyjeżdżały  to z zuchami lub harcerzami. Dzieci miejskie wyjeżdżały raz w roku na kolonie, jeśli rodziców było stać. 

Kiedy babcie były młode pisano listy i pocztówki do  siebie nawzajem, dziewczynki też często pisały własne  pamiętniki do szuflady. Obecnie listy pisze się elektronicznie, a pamiętniki zastąpiły social media  takie jak Facebook czy Instagram. 

W kwestii świąt i uroczystości niewiele się  zmieniło. Babcie wraz z rodzinami spędzały czas w  domu w gronie szeroko rozumianej rodziny.  Wyjeżdżało się do sąsiednich wiosek na pół lub na cały  dzień, konno lub saniami. Stoły były suto zastawione  różnymi potrawami w myśl “gość w dom, Bóg w dom”.

Zapytałem również o wydarzenia historyczne uznane za babcie jako ważne. Opowiedziały  mi o zakończeniu II wojny światowej, o czym często  wspominali ich rodzice, czyli moi pradziadkowie. Istotne były pochody Pierwszomajowe, kiedy to odświętnie się ubierano, a na ulicach były sztandary,  straż pożarna, milicja. Ludzie ze szkół i zakładów pracy  nawoływali “Stalin i Lenin”, a babcia jako mała  dziewczynka rozumiała słowa “stali i leli”. Myślała, że  będą lali z wozów strażackich wodą, a tak się nie działo. Wywołało w niej to wielki zawód. Było to dla niej  wielkie emocjonalne przeżycie. Babcie wspomniały także, że wiadomość o  śmierci Stalina podana przez radiowęzeł przyniosła ulgę  i uśmiech na twarzach rodziców babć. 

W czasach młodości moich babć ważna była też kwestia miłości oraz okazywania  uczuć innym. Relacje były bardziej powściągliwe, aniżeli  w dzisiejszych czasach. Babcie wspominały, że chłopcy  przychodzili do dziewczyny i zapraszali na spacer. Popularne były przechadzki, uczenie się razem,  wspólne zabawy, umizgi jak w książce “Pan Tadeusz”  zaczepianie się np.: pociąganie dziewczynek za  warkocze. Nie było w ogóle całowania i ściskania. Dziś  młodzi robią, to nawet na przystankach komunikacji  miejskiej. 

Każdy z nas ma ulubioną osobę w rodzinie.  Najbardziej z rodziny babcia mieszkająca na wsi lubiła swoich rodziców, którzy byli dla niej dużym wsparciem i dawali bezpieczeństwo. Natomiast babcia z miasta  miała ulubionego wujka, który zabierał ją na koncerty i  mogła się zwrócić do niego z każdym tematem. 

Podsumowując moje rozmowy z moimi babciami,  uważam, że były twórcze, inspirujące oraz zbliżające nas do siebie.

Bardzo się cieszę, że mogłem je lepiej  poznać i zachęcam wszystkich czytelników do tego  samego.

 

Arnold Wachowski