Inspirujące rozmowy międzypokoleniowe
W czasach pandemii, podczas lockdownu, dużo czasu spędzałem w domu z moimi babciami. Pozwoliło mi to zacieśnić więzi rodzinne z nimi poprzez ciekawe rozmowy. Dowiedziałem się bardzo wiele ciekawych informacji z ich życia. Chętnie się nimi podzielę.
Ciekawiło mnie, jak wyglądało życie domowe i rodzinne w czasach, kiedy babcie były w moim wieku. Dowiedziałem się, że moi pradziadkowie, czyli rodzice babci mieszkającej w mieście, byli bardzo zapracowani, nie było pieniędzy na opiekunki, więc moja babcia była tzw. dzieckiem z kluczem na szyi. Po szkole często przebywała na podwórku z innymi dziećmi, bawiła się w popularne gry i zabawy z tamtych czasów. Zapytałem babci, która mieszkała w mieście, jak spędzała czas wolny po lekcjach? Okazało się, że najczęściej bawiła się w chowanego, berka, dwa ognie, palanta, a na dobranoc oglądała bajkę w czarno-białym telewizorze.
Natomiast dzieci, które mieszkały na wsi bardzo dużo pomagały rodzicom w drobnych pracach domowych, jak i również uczestniczyły w pracach gospodarczych na polu: grabiły siano, zbierały owoce i warzywa. Babcia, która mieszkała na wsi bawiła się w klasy, hula-hop, wodę (sznurek na palcach), bierki, gra w karty, kij i obręcz, cygan, podchody, teatrzyk, tańce w zespołach ludowych, wspólne śpiewy i szycie lalek z gałganków wypełnionych trocinami.
Babcie były też rozrywkowe - jako młode dziewczyny uwielbiały muzykę, artystów i zespoły. Dowiedziałem się, że słuchały: Ali-Babki, Czerwone Gitary, Trubadurów, Kasię Sobczyk, Karin Stanek oraz Czesława Niemena. Furorę zrobiła jego piosenka “Dziwny jest ten świat”. W owym czasie ich rodzice zakazywali słuchać tego artysty mówiąc o nim, że to dziwoląg. Dziś muzyka Czesława Niemena zalicza się do klasyki - wszyscy ją znają i kochają.
Muzyka karmi duszę, a co karmiło ich brzuszek? Ciekawiło mnie, jakie potrawy najchętniej jadały babcie? Dowiedziałem się, że babcia, która mieszkała na wsi, jadła chętnie pierogi ruskie i pierogi z jagodami. Jej ojciec był myśliwym, więc często na stole pojawiały się potrawy takie jak: kuropatwy w śmietanie, dzika kaczka i inna dziczyzna, pasztety oraz dodatki w formie kiszonek, barszczy oraz grochu i ziemniaków. U babci mieszkającej w mieście z zasady dzieci nie wybrzydzały, jadły wszystko co rodzice podali do stołu. Wyjątkiem było, że babcia nie jadała śledzi, a były one bardzo popularne. Dostępne w każdym sklepie spożywczym w wielkich beczkach. Ku mojemu zdziwieniu jej przysmakiem okazała się czekoladowa margaryna podawana na chlebie.
Zapytałem babć również, jak wyglądały powitania i pożegnania w czasach młodości dziadków, które różniły się od dzisiejszych pozdrowień. Usłyszałem, że ludzie okazywali wielki szacunek do osób starszych i na każdym kroku mówiono sobie “dzień dobry” w miastach, a na wsiach do starszyzny mówiono “pochwalony” albo “Szczęść Boże” oraz “z Bogiem”, natomiast do młodszych kolegów i koleżanek po prostu “cześć”.
Każde dziecko uwielbia czas wolny. Wakacje letnie i ferie zimowe dzieci spędzały raczej w domach, dzieci na wsi pomagały w gospodarstwie. Jeśli już wyjeżdżały to z zuchami lub harcerzami. Dzieci miejskie wyjeżdżały raz w roku na kolonie, jeśli rodziców było stać.
Kiedy babcie były młode pisano listy i pocztówki do siebie nawzajem, dziewczynki też często pisały własne pamiętniki do szuflady. Obecnie listy pisze się elektronicznie, a pamiętniki zastąpiły social media takie jak Facebook czy Instagram.
W kwestii świąt i uroczystości niewiele się zmieniło. Babcie wraz z rodzinami spędzały czas w domu w gronie szeroko rozumianej rodziny. Wyjeżdżało się do sąsiednich wiosek na pół lub na cały dzień, konno lub saniami. Stoły były suto zastawione różnymi potrawami w myśl “gość w dom, Bóg w dom”.
Zapytałem również o wydarzenia historyczne uznane za babcie jako ważne. Opowiedziały mi o zakończeniu II wojny światowej, o czym często wspominali ich rodzice, czyli moi pradziadkowie. Istotne były pochody Pierwszomajowe, kiedy to odświętnie się ubierano, a na ulicach były sztandary, straż pożarna, milicja. Ludzie ze szkół i zakładów pracy nawoływali “Stalin i Lenin”, a babcia jako mała dziewczynka rozumiała słowa “stali i leli”. Myślała, że będą lali z wozów strażackich wodą, a tak się nie działo. Wywołało w niej to wielki zawód. Było to dla niej wielkie emocjonalne przeżycie. Babcie wspomniały także, że wiadomość o śmierci Stalina podana przez radiowęzeł przyniosła ulgę i uśmiech na twarzach rodziców babć.
W czasach młodości moich babć ważna była też kwestia miłości oraz okazywania uczuć innym. Relacje były bardziej powściągliwe, aniżeli w dzisiejszych czasach. Babcie wspominały, że chłopcy przychodzili do dziewczyny i zapraszali na spacer. Popularne były przechadzki, uczenie się razem, wspólne zabawy, umizgi jak w książce “Pan Tadeusz” zaczepianie się np.: pociąganie dziewczynek za warkocze. Nie było w ogóle całowania i ściskania. Dziś młodzi robią, to nawet na przystankach komunikacji miejskiej.
Każdy z nas ma ulubioną osobę w rodzinie. Najbardziej z rodziny babcia mieszkająca na wsi lubiła swoich rodziców, którzy byli dla niej dużym wsparciem i dawali bezpieczeństwo. Natomiast babcia z miasta miała ulubionego wujka, który zabierał ją na koncerty i mogła się zwrócić do niego z każdym tematem.
Podsumowując moje rozmowy z moimi babciami, uważam, że były twórcze, inspirujące oraz zbliżające nas do siebie.
Bardzo się cieszę, że mogłem je lepiej poznać i zachęcam wszystkich czytelników do tego samego.
Arnold Wachowski