23 lipca 2020

Kiedy opadną skrzydła...

Kiedy opadną skrzydła...

Rodzice często zauważają, że ich dziecko zniechęca się do działania przy pierwszym niepowodzeniu, czy rezygnuje z rozwijania zainteresowań przy pierwszej napotkanej przeszkodzie. Jego zapał do rozwijania umiejętności maleje wraz z wzrastającym poziomem trudności, skrzydła dziecka opadają.

Co wtedy robić? Jak zareagować? Jak umiejętnie wesprzeć dziecko, by jednak chciało wspinać się po drabinie rozwoju?


Na początku należy odpowiedzieć sobie na pytanie: czy cel wyznaczony dziecku nie jest dla niego zbyt odległy? 

Jak to stwierdzić?

Lew Wygotski, znany rosyjski psycholog, którego teoria zyskała sławę w latach 80 tych XX wieku, opisał to w prosty sposób w swojej teorii dotyczącej “stref najbliższego rozwoju”. Uznał, że wszystko co dziecko umie robić samodzielnie, bez większego wysiłku znajduje się w jego strefie komfortu. Natomiast zadania, których dziecko nie potrafi wykonać za pierwszym razem samodzielnie, ale jest w stanie je wykonać przy wsparciu, to zadania znajdujące się w strefie najbliższego rozwoju. 

Ważne, by cele wyznaczane dziecku, nie były zbyt odległe od strefy komfortu. 

Obrazowo wyznaczanie celów można porównać do wchodzenia po drabinie - znajdując się na drugim szczeblu, dziecko nie jest w stanie przedostać się na piąty szczebel. By zachować równowagę, musi stopy najpierw postawić na trzeci, potem na czwarty i kolejno na piąty szczebelek. Tak samo jest w przypadku zdobywania nowych umiejętności, czy rozwijania już posiadanych. Nie można nauczyć się biegać, nie umiejąc chodzić. Nie można pisać, nie znając liter. 

Należy jednak zaznaczyć, że rozwój wymaga wyjścia ze swojej strefy komfortu (co ilustruje poniższa grafika). Kiedy się rozwijamy, powiększa się nasza strefa komfortu.


Kiedy pojawia się u dziecka zniechęcenie, z jego ust płyną słowa: “nigdy tego nie zrobię”, “nie umiem”, “nie potrafię tego” kolejnym elementem wsparcia niech będzie proste słowo “jeszcze”. Poproś, by dziecko powiedziało to samo, dodając słowo: “jeszcze”. “Jeszcze tego nie zrobię”, “jeszcze tego nie umiem”, “jeszcze nie potrafię tego” brzmi już zupełnie inaczej, prawda? Daje poczucie, że czegoś jeszcze muszę się nauczyć, ale jest to dla mnie osiągalne, wymaga tylko więcej czasu i ćwiczeń.

Warto w tym momencie zastanowić się nad dwiema kwestiami:

  • Czego jeszcze muszę się nauczyć, by móc wykonać to zadanie?

Można zadać dziecku pytanie:

w skali od 1 do 10 na ile oceniasz swoje umiejętności w danym temacie? 

Jeśli dziecko odpowie np. 5, to teraz zapytaj: a co musiałoby się wydarzyć, co musiałbyś/musiałabyś zrobić inaczej, żeby było 6? 

W ten sposób dziecko samodzielnie dojdzie do tego, czego jeszcze musi się nauczyć albo co dłużej poćwiczyć, by być bliżej celu, do którego dąży.

  • Czy kiedyś było już tak, że coś mi nie wychodziło i musiałem poświęcić czas na ćwiczenie danej umiejętności, by ją opanować?
    Stwórzcie wspólnie listę umiejętności dziecka, które wymagały wysiłku, by je opanować

I tak - może się tu znaleźć chodzenie, bieganie, jazda na rowerze, ale oddychanie, czy mruganie powiekami nie - choć dziecko umie to zrobić samodzielnie, to jednak nie uczyło się tego. 

Ważne, by uświadomić dziecku, że ma wiele umiejętności, których kiedyś nie posiadało i tylko swoim wysiłkiem, uporem i wytrwałością udało mu się zdobyć te nowe kiedyś umiejętności. 

Tak samo może być z tym konkretnym zadaniem, którego teraz jeszcze nie umie wykonać samodzielnie.


Warto także dać dziecku taki namacalny dowód na to, że bardzo w nie wierzymy i jesteśmy przekonani, że poradzi sobie z tym trudnym zadaniem. 

Można napisać na kartce “wierzę, że nauczysz się …. i będę Cię w tym wspierać”, podpisać się pod tym i wręczyć ją dziecku. 

Kiedy o to samo poprosimy babcię, dziadka, ciocię, wujka - lista osób, które w dziecko wierzą w oczach dziecka wzrasta. Trzeba jeszcze tylko ustalić, na czym ma polegać wsparcie - co konkretnie mama, tata, babcia, dziadek czy ciocia mają zrobić, żeby pomóc dziecku w tej wspinaczce po drabinie rozwoju.


W przypadku małych dzieci bardzo dobrze sprawdza się również stworzenie swojego  superbohatera. Superbohater, czyli wymyślony i stworzony przez dziecko bohater, który ma supermoce potrzebne dziecku do opanowania danej umiejętności i który zawsze jest gotowy do pomocy. Superbohater musi mieć swoją nazwę, którą dziecko wymyśla samo. Można go np. narysować i wyciąć z kartki papieru, włożyć pod poduszkę, czy do piórnika - ważne, by superbohater był zawsze przy dziecku, niczym talizman, który wspiera swoimi magicznymi mocami.


I na koniec - bardzo ważne! 

By zachęcić dziecko do rozwijania swoich pasji (i w ogóle - by zachęcić do czegokolwiek!) - doceniaj, nie oceniaj!

Doceniaj każdy maleńki krok naprzód, doceniaj każdy wysiłek, każde poświęcenie, każde wyrzeczenie, każdą minutę poświęconą na doskonalenie umiejętności. 

Kiedy zamienisz ocenianie na docenianie, dziecko zamiast poczucia winy i braku sensu zyska poczucie odpowiedzialności, wiarę w swoje możliwości i odwagę do przeciwstawiania się opiniom celującym w jego godność osobistą. 

Rodzic natomiast - zamiast być zawiedzionym wynikami dziecka, będzie dumny z jego osiągnięć!

 

Marta Żak-Jędrzejewska, tutor