28 września 2020

Rodzicielskie emocje - jak je okiełznać?

Rodzicielskie emocje - jak je okiełznać?

Czasami czujemy się niewolnikami własnych emocji, które to przecież nigdy już nie miały wziąć góry nad rozsądnym podejściem do kolejnego rodzicielskiego wyzwania.

Znasz to uczucie, prawda?

Uspokoję Cię, że nie Ty jeden/jedna...

Pocieszyłam?

Zapewne nie....

Emocje bowiem trzeba zrozumieć i dzięki temu wejść z nimi na pokojową ścieżkę współpracy. Tak, to jest możliwe nawet jeśli jesteś ekstrawertykiem, a Twoja osobowość bywa wybuchowa i impulsywna niczym kamień wyrzucony z procy. Często Ty sam/a widzisz jego niszczące działanie dopiero, gdy upadnie tam, gdzie tego nie chciałeś/aś, co najmniej naderwawszy więź i relację z najbliższymi Ci osobami.

Od razu pragnę Cię, być może, zaskoczyć: jak dobrze, że masz emocje! Wspaniale, że są one tak różnorodne! Świetnie, że je zauważasz!
Żywię nadzieję, że po przeczytaniu poniższych treści i Ty ucieszysz się tą sferą swego życia, która ma naprawdę bardzo wiele do zakomunikowania Tobie i właściwie nieustannie stara się ona wzbudzić Twoje sobą zainteresowanie. W jaki sposób? Właśnie przez wybuchy gniewu, lęku, frustrację, ale też poprzez doświadczanie radości i spokoju, które są Twoim udziałem.

Emocje są pożyteczne i niezbędne.
Kiedy słyszysz jakże powszechny zwrot: „inteligencja emocjonalna”, co przychodzi Ci jako pierwsze do głowy? Być może masz przekonanie, że cechują się nią osoby, które są niewzruszone wobec nawet najtrudniejszych sytuacji życiowych. Takie, po których nie zaważysz cienia grymasu na twarzy wówczas, gdy dostają od życia solidnego kopniaka. Mówią one: „wszystko jest w porządku”, kiedy wali się im na głowę, to co próbowali budować latami. I tu chcę zwrócić Twoją uwagę, że taka postawa może charakteryzować osoby zaburzone. Psycholog Marek Drzewicki porównuje je do korzystających z jedynie połowy swych możliwości, niczym z połowy swego ciała, co jest swoistym upośledzeniem, a nie atutem, jak jest to często postrzegane w społeczeństwie. Emocje i rozum to dwie równie ważne przestrzenie naszego jestestwa. Czym innym jest bowiem umiejętność zarządzania sobą w emocjach, a czym innym osiągnięte do perfekcji ich nie wyrażanie.

Dlaczego tłumienie emocji jest tak bardzo szkodliwe?

Otóż na tym nawyku, często wypracowywanym latami, cierpi nie tylko nasza psychika, ale też ciało. Jesteśmy bowiem holistyczni jako ludzie. Badania dowodzą, że stłumione emocje potrafią być źródłem wielu chorób: układu trawiennego (np.: wrzodów żołądka) i układu krążenia, stanów zapalnych skóry, czy migreny. Cierpią wówczas też nasze stawy, powstają bolesne bloki mięśniowe, a nawet alergie.
To oczywiście tylko kilka faktów w jaki sposób reaguje nasze ciało na stłumione emocje związanych z naszym fizycznym funkcjonowaniem. Obserwuje się też cały wachlarz objawów natury psychicznej, takich jak depresje, melancholie, czy reakcje, które stają się tyleż niepożądanymi, co powtarzalnymi wzorcami.

Nie jest moim celem wystraszyć Cię. Jednak wzbudzenie zdrowego niepokoju, który skłoni Cię do pracy nad tą ważną dziedziną uznam za nasz wspólny sukces.

Czym zatem jest owa, jakże pożądana inteligencja emocjonalna? Dlaczego jej kształtowanie jest tak ważne? Pora pochylić się nad faktami, które pomogą nam w codziennym budowaniu umiejętności zarządzania sobą w emocjach, które generuje nie tylko życie rodzinne, ale też każda inna sfera naszego funkcjonowania w społeczeństwie.

Uwaga! Wszystko co się dzieje, co słyszysz i zauważasz budzi Twoje emocje. Są one niczym rozgłośnia radiowa w naszym umyśle, która nadaje 24 godziny na dobę. W dzień to wiadomo- powiesz- ale w nocy? Przypomnij sobie sny, które po przebudzeniu dawały Ci przeraźliwy strach lub błogi spokój...

Mamy to, prawda?

Emocje są zawsze wynikiem interpretacji tego, co Ci się przydarza.To, jak postrzegasz sytuacje, czy słowa i jak się do nich odnosisz, generuje takie, a nie inne stany emocjonalne. Np. gdy dwie osoby spotyka nieznany przechodzień, który uśmiecha się do nich, jedna z nich pomyśli: „o jaki miły człowiek” i poczuje radość, druga natomiast być może pomyśli: „czego on ode mnie chce, jest dziwny!” - co zrodzi niepokój. Ta sama sytuacja, ten sam wyzwalacz, ale INTERPRETACJA okazuje się być skrajnie różna. Zatem emocje, które są jej pochodną nie mogą być takie same. Spójrz! Już w tym momencie możemy pracować nad sobą i częściowo budować ową inteligencję emocjonalną.

Jak? Ona zaczyna się w Twojej głowie. Badaj swoje myśli. Jeśli podpowiadają Ci skojarzenia, które szkodzą Twej sferze emocjonalnej, spróbuj je inaczej kształtować. Zawsze masz wybór, jak chcesz interpretować to, co Cię spotyka. Pomyśl, jak na ogół reagujesz, gdy jakiś kierowca wymija Cię w pośpiechu lub światłami pokazuje, że masz mu ustąpić z lewego pasa? Możesz się wściekać, pokazywać niegrzeczne gesty, wyzywać, albo pod nosem wyrazić swoje niezadowolenie, gdyż czujesz się popędzany/na. Ale możesz też zinterpretować tę sytuację w odmienny sposób: „oo, spieszy się, na pewno ma powód, o którym nie mam zielonego pojęcia. Być może dostał telefon, że musi szybko odebrać chore dziecko ze szkoły...?” Zauważ, to ta sama sytuacja, jednak jej interpretacja generuje zupełnie odmienne emocje. W pierwszym przypadku „dokładasz oliwy do ognia” i potęgujesz własną złość, podczas, gdy w drugim pozwalasz sprawom iść swoim rytmem, dając sobie słuszne i kojące nerwy prawo do niewiedzy - nie wiesz wszystkiego o osobie, która tak bardzo się spieszy. Zauważyłeś/aś? Często sami nakręcamy spiralę zdenerwowania.

Wiemy już skąd się biorą emocje i jak możemy je kształtować już w pierwszych sekundach ich pojawienia się. Pora ukazać istotę wspomnianej inteligencji emocjonalnej.
Otóż, nie pracujemy nad daną emocją! Jeśli czujesz te trudniejsze w przyjęciu emocje, jak złość, smutek, frustracja, nie skupiaj się na tym, by je zniwelować. Wiesz już przecież jak szkodliwe dla Ciebie jest tłumienie emocji. Działaj wręcz przeciwnie! Przyjrzyj się konkretnej emocji. To zajmie zaledwie chwilę. Wejdź z nią w swoisty dialog, dzięki któremu dowiesz się, co wyzwoliło u Ciebie taki stan.
Przypomnij sobie, jak zachowujesz się Ty, lub Twoje dzieci, gdy czujecie głód od dłuższego czasu? Jest to wzbierający niepokój, który z czasem przekształca się w złość, prawda? Kiedy zastanowisz się, skąd ta emocja się wzięła, dojdziesz do wniosku, że zbyt długo nie jadłeś/aś posiłku i pójdziesz zaspokoić głód – prawdziwy wyzwalacz emocji. Jaki jest sens w tym, by pracować nad emocją? W czym ma pomóc jej tłumienie, nie liczenie się z tym, co ona chce Ci zakomunikować? Czy nie lepiej skupić się na jej źródle? Co nim jest?
Otóż każda emocja jest niczym innym, jak wypadkową zaspokojonej lub niezaspokojonej potrzeby. Świadczy o tym choćby wyżej przywołany przykład uczucia głodu, skutkujący podenerwowaniem.
I tu znajdziesz właśnie klucz do tak pożądanej inteligencji emocjonalnej. Polega ona na współpracy z pojawiającą się emocją, a nie na pracy nad nią samą. Współpracę ową rozumiem jako refleksję nad tym, jakie potrzeby wołają o zaspokojenie, gdy pojawiają się trudniejsze emocje.

Jako ludzie jesteśmy wielopłaszczyznowi w swych potrzebach. Niech stanie się to zachętą do refleksji na ile ja sam/a jestem, po pierwsze świadomy/a owych potrzeb, a po drugie: w jakim stopniu je realizuję.
Już słyszę Twoje ciężkie wzdychanie, że przecież masz tak wiele obowiązków, że przywykłeś/aś do stawiania potrzeb innych na pierwszym miejscu. Wierz mi, znam te usprawiedliwienia z autopsji. Jednak jeśli chcesz mieć poczucie, że to Ty kreujesz własne emocje, a nie one rządzą Tobą, pochyl się, proszę nad moją powyższą prośbą o refleksję. Później podejmiesz decyzję, którą drogą chcesz iść.

W miarę treningu słuchania swoich emocji sam/a zobaczysz, że każda z nich jest dobra, gdyż dzięki niej możesz odebrać bardzo konkretny komunikat na ile blisko jesteś swoich potrzeb oraz jak bardzo jesteś ich świadomy.
Zachęcam Cię, byś emocję traktował jako wierzchołek góry lodowej i nie koncentrował się na niej zbyt długo. Całą uwagę zwróć natomiast na to, co znajduje się pod, idąc dalej w toku metafory, taflą wody: są to właśnie zaspokojone lub niezaspokojone potrzeby. Tam znajdziesz wszystko to, co wykreowało takie, a nie inne nastawienie emocjonalne.

Jak zatem przenieść tę wiedzę na grunt rodzinny? Przyjrzyjmy się np.: emocji gniewu. Jakże to nielubiana i nieakceptowana przez nas emocja. Tymczasem i ona niesie z sobą bardzo konkretny komunikat. Za pomocą złości Twoja psychika pokazuje Ci, że Twoje granice zostały przekroczone. Zrobiłeś/aś to Ty sam/a, lub ktoś inny. Wchodząc w dialog ze złością na pewno dowiesz się, jakie konkretnie są to granice. Być może okaże się, że po prostu potrzebujesz odpoczynku i czujesz, że nie jesteś w stanie sprostać kolejnym oczekiwaniom. Trudno wówczas zapanować nad sobą, gdy otoczenie nie liczy się z Twym brakiem sił fizycznych. I co? Masz nadal zamiar pracować nad emocją, czy jednak zajrzawszy pod wspomnianą taflę wody, dostrzeżesz, że pora odpocząć, zatroszczyć się o chwilę relaksu? Wówczas poznasz prawdziwe źródło swej złości.

Również gniew nie pojawia się znikąd. Gdy kolejny raz prosisz o wykonanie danej czynności swoje dziecko, a to się nie dzieje, ta sytuacja uderza w Twoją potrzebę bycia usłyszanym/ą, branym/ą pod uwagę i szanowanym/ą. Dziwne byłoby gdybyś w efekcie takich działań, a raczej ich braku, czuł radość i spokój. O gniewie, dobrze, że jesteś! Wówczas należy wyrazić go skupiając się na tym, co jest rzeczywistym źródłem Twoich trudnych emocji. Nasz gniew to komunikat również dla dziecka, że przekroczyło Twoją granicę. Pora teraz uświadomić je, jaka to konkretnie granica. Ja robię to tak: „kochanie, czuję się niesłuchana i nieszanowana, gdy muszę kolejny raz prosić o to, byś wyniosła śmieci”. Wierz mi, taki komunikat wykona dużo większą pracę w dziecku, niż tylko, po raz kolejny, skupienie się na samej niewykonanej czynności. Zachęcam: wypróbuj tę metodę! Ileż to osób, z którym pracuję twierdzi na początku, że to absolutnie nie pomoże, a później z zadziwieniem relacjonuje, że dziecko zaczęło podchodzić bardziej refleksyjnie do swoich zachowań, brać pod uwagę uczucia mamy, czy taty. To jest fenomen sprawczej komunikacji.

Wracając do meritum: pochylmy się jeszcze nad emocją frustracji. Pojawia się ona zawsze gdy sami stawiamy sobie zbyt wysoko poprzeczkę. Gdy nasze: „powinienem/nam zrobić to lepiej, szybciej, zaangażować się mocniej, więcej...” krzyczy tak głośno, że nie pozwala dojść do głosu wyrozumiałości wobec siebie samego. Psychologia nazywa to „ja powinnościowym”. Uwaga! Nie jesteśmy autorygorystyczni bez powodu. Bardzo często wspomniane ja powinnościowe bazuje na tym, co usłyszeliśmy od naszych bliskich, zwykłych ukazywać nam, że tylko ogromnym wysiłkiem dojdziemy do czegokolwiek w życiu, „częstujących” nas nieustannymi porównaniami do tych, którzy właśnie robią coś lepiej, angażują się bardziej, są ambitniejsi.
I znowu, spójrz sam/a, jak na dłoni widać, że nie chodzi o samą frustrację, tylko o to, co ją kreuje. Czy ambicja jest czymś złym? Oczywiście, że nie. Ale do momentu, gdy nam służy i gdy nasi bliscy nie tracą na naszej postawie. Zapewne znasz dźwięk własnych myśli: „powinnam być lepszą mamą”, „ten tata angażuje się dużo bardziej niż ja”. To jest właśnie pożywka dla emocji frustracji. Z doświadczenia widzę, że niemal każdy rodzic daje z siebie wszystko, co może i co umie dać swojemu dziecku. Przecież gdybyśmy mieli większe zasoby, to byśmy je przekazali naszej rodzinie. Z jakichś powodów funkcjonujemy tak, a nie inaczej. Rzecz jasna, niech nas to nie rozleniwia. Chcę tylko zwrócić uwagę, że samobiczowanie jeszcze nikogo nie uczyniło lepszym i wartościowszym człowiekiem. Kochamy bowiem naszych bliskich tak bardzo, jak nas na to stać. Czy takie nastawienie nie ucina sznurków frustracji, która chciałaby nami pomanipulować i zawładnąć?

Na koniec pochylmy się nad emocjami, które lubimy: radość, spokój, euforia. Są niczym głos w megafonie: „hej! Wszystko u Ciebie w porządku, to jest dobra dla Ciebie droga/decyzja/sytuacja. Twoje potrzeby są zaspokojone”!
Również w tym momencie pochyl się nad źródłem owych stanów. Pomyśl, jakie konkretne potrzeby zaspokoiłeś/aś, jakimi środkami udało Ci się tego dokonać? To bardzo ważne komunikaty dla pełnego rozwoju, które również są składową inteligencji emocjonalnej.


Wiem, czego potrzebuję i wiem jak mogę to osiągnąć.
Czynię konkretne kroki, by zaspokoić swoje potrzeby.
Jestem też świadomy/a czego nie chcę i nie akceptuję z swoim życiu.
Oto klucz do harmonii w naszym emocjonalnym funkcjonowaniu.

 Mam nadzieję, że odtąd będziesz wdzięczny, nie tylko za emocje, które są łatwe w przeżywaniu i pożądane, ale również za te nieakceptowane przez Ciebie, traktując jedne i drugie jak najlepszych doradców, bo taką właśnie pełnią one rolę w Twoim życiu. Jak dobrze, że są!

 

Natalia Przybylska - Trenerka umiejętności psychospołecznych, coach kryzysowy, kinezjolożka, terapeutka, i społeczniczka. Pasjonuje się towarzyszeniem ludziom w ich rozwoju osobistym. Wie, że każdy ma swój indywidualny szczyt i zachęca do jego zdobycia. Uwielbia podróżować i grać na perkusjonaliach. Prywatnie: coraz szczęśliwsza żona oraz mama dwójki nastolatków, Huberta i Antoniny.

www.pasjarozwoju.pl