02 września 2020

Rozmowa z Karolem Robakiem - medalistą, który się nie poddaje!

Rozmowa z Karolem Robakiem - medalistą, który się nie poddaje!

Karol Robak swoją przygodę z koreańską dyscypliną - taekwondo rozpoczął w wieku 8 lat na zajęciach w UKS Atlas Tarnowo Podgórne, trenując pod okiem Tomasza Gorwy. Następnie trafił do AZS Poznań. 

Jest absolwentem Zespołu Szkół Mistrzostwa Sportowego na os. Tysiąclecia w Poznaniu.

Medalista igrzysk europejskich, mistrzostw Europy w kategoriach olimpijskich, mistrzostw świata i Europy młodzieżowców oraz mistrzostw Europy kadetów. 

Swój pierwszy medal zdobył w wieku 14 lat na Mistrzostwach Europy Kadetów w Tbilisi w Gruzji zdobywając srebro.

Wielokrotny Mistrz Polski - multimedalista pucharów świata.


FG: Witaj! Na wstępie dziękujemy, że zechciałeś się z nami spotkać. Zależało nam na rozmowie z Tobą, bo jesteś znanym sportowcem, który od zawsze związany jest z Gminą Tarnowo Podgórne. Odniosłeś wiele sukcesów nie tylko na arenie polskiej, ale przede wszystkim międzynarodowej. Jak to się zaczęło? Skąd się wziął pomysł na taekwondo?

KR: Zawsze lubiłem sporty walki i pamiętam, że oglądając te wszystkie filmy, w których walczono, zawsze mnie to ekscytowało. Później zamykałem się w pokoju i gdzieś tam skakałem i wyobrażałem sobie, że jestem jednym z tych głównych bohaterów.

FG: Ile miałeś wtedy lat?

KR: 5-6 lat. Kiedy byłem w wieku 6-7 lat stworzyła się sekcja taekwondo w Tarnowie Podgórnym i rodzice zgodzili się, bym zaczął trenować.

FG: Musiałeś ich do tego przekonywać?

KR: Do taekwondo nie. Wcześniej chciałem trenować boks, ale mama mówiła, że to jest zbyt brutalne i się nie zgodziła. Ale jak mnie zapisała na  taekwondo, to tak naprawdę od razu mi się spodobało. Trenowałem dwa razy w tygodniu, później gdzieś to tak ewoluowało, że zacząłem jeździć na zawody, do kadry wojewódzkiej się dostałem. Tam poznałem ekipę z Poznania, poznałem trenerów z Poznania i postanowiłem, że przeniosę się do tego klubu. I tak to wszystko się rozwinęło.

FG: A jak godziłeś treningi z nauką?

KR: Z nauką nie było problemów, choć sport był zawsze dla mnie priorytetem. W szkole nie byłem orłem, ale nigdy nie było tak, że coś ciężko mi wchodziło. Dużo z lekcji zapamiętywałem, jeśli był ciężki temat, no to tę godzinę na naukę musiałem poświęcić i jakoś te 3 - 4, a czasem  nawet 5 się zdobywało.

FG: Chodziłeś do SP 1 w Tarnowie Podgórnym?

KR: Tak, tak, a później do gimnazjum w Tarnowie Podgórnym. Później poszedłem do liceum Mistrzostwa Sportowego, mieszkałem przez 1,5 roku w internacie, bo szkoła była na drugim końcu Poznania. Jak zdałem prawo jazdy, wróciłem do Góry i dojeżdżałem samochodem.

FG: Czyli w sumie w wieku 15 lat się wyprowadziłeś z domu, żeby poświęcić się sportowi?

KR: Tak, ale tylko na 1,5 roku.

FM: Ciężko było poza domem?

KR: Na początku taka ekscytacja była, że się wyprowadzam z domu, już jestem dorosły… ale po roku zobaczyłem, że dom to jednak dom...

FG: Czyli tak naprawdę u Ciebie ta pasja zaczęła się już we wczesnym wieku dziecięcym? I to nie było tak, że szukałeś swojego sportu, tylko wiedziałeś, co chciałeś robić i nie było tak, że próbowałeś, tylko od razu taekwondo i w tym się rozwijałeś?

KR: Tak, tak dokładnie. Na pewnym etapie było tak, że  tata chciał, żebym poszedł w zupełnie coś innego. Czyli w samochody, abym mu pomagał itd. ale ja już wszedłem tak głęboko w ten sport, że nie chciałem. Tak naprawdę  w wieku 13 lat jako takie pieniążki zacząłem zarabiać i wtedy postanowiłem, że pokażę innym, że da się tak żyć i tak staram się po prostu sobie radzić. Teraz to wszystko tak się rozwinęło, mam na myśli media społecznościowe, które dają dużo możliwości związanych  z wizerunkiem, ze sportem i tak dalej...


FG: Mógłbyś opowiedzieć o swoich największych sukcesach jakie odniosłeś?

KR: Największe osiągnięcia to medale mistrzostw Europy, głównie brązowy, drugie miejsce na Igrzyskach Europejskich i sama kwalifikacja na Igrzyska Olimpijskie - zająłem 9 miejsce i 5 miejsce na Mistrzostwach Świata w zeszłym roku.

FG: Ważne jest to, co powiedziałeś - sama kwalifikacja to już jest sukces!

KR: TO JEST NAPRAWDĘ SUKCES. Zależy też o jakim sporcie rozmawiamy, bo mając na myśli lekkoatletykę, to naprawdę jedzie dużo zawodników. Tam wystarczy jakiś rok czy dwa lata wcześniej i ci zawodnicy jadą. U nas system kwalifikacji jest czteroletni i może pojechać tylko dwóch zawodników z całego kraju, a 16 danej kategorii z całego świata. Nie jest łatwo się dostać. Czasem zdobyć kwalifikacje jest cięższe niż po prostu zdobyć medal na samych igrzyskach.

FG: Ile miałeś lat, kiedy dostałeś się na Igrzyska?

KR: 18 lat  wtedy miałem, ale  rocznikowo 19.

FG: Ile razy w tygodniu trenowałeś?

KR: To różnie bywa, zależy od cyklów przygotowawczych, bo to już się później tak komplikuje, wchodzi nauka, rozumienie własnego ciała. Czasem jest trzy razy dziennie, czasem dwa razy dziennie, a  zdarza się, że jeden, a nawet wcale. Ale w tygodniu tak normalnie 2 razy dziennie.

FG: Siedem dni w tygodniu?

KR: Nie no, jest przerwa, np. trzy dni trenujemy dwa razy dziennie, jeden dzień odpoczywamy i znów trzy dni i jeden dzień odpoczywamy itd.

FG: Po szkole Mistrzostwa Sportowego poszedłeś na AWF?

KR: Tak, poszedłem na AWF, ale to było takie  trochę zderzenie z rzeczywistością,  ponieważ szkoła MS bardzo pomagała mi i w nauce no i zamysł był taki, żeby wspierać w sportowych sukcesach, a  na AWF nawet  jeżeli jest indywidualny tok studiów, każdy wykładowca ma swoje wymagania i trudno to pogodzić. Studiowałem na AWF parę miesięcy i stwierdziłem, że rezygnuję, że to nie jest to. Teraz obecnie uczę się w szkole bankowej i daję radę po prostu. Jest znacznie, znacznie łatwiej, wygodniej i przede wszystkim można się z ludźmi dogadać i porozumieć.


FG: A miałeś  jakieś kryzysy? Mówiłeś sobie - nie, dosyć nie chcę już tego robić?

KR: Miałem  takie kryzysy, kiedy stało się to moim zawodem - tak bym to nazwał. Kiedy było to pasją i się w tym odnajdywałem, dawało mi to taką odskocznię od dnia codziennego. Kiedy to się stało codziennością, takie uświadomienie sobie, że to nie jest już zabawa, tylko to już jest zawód, to był moment kryzysowy. Musiałem przepracować temat, żebym mógł się tym na nowo bawić, bo dopiero wtedy potrafię walczyć i być na najwyższym poziomie. Jeżeli za bardzo chcę mieć wszystko w porządku i się skupiam na każdym szczególe, wchodzę w taki perfekcjonizm i pedantyzm, to wtedy zauważam, że przestaje mi wszystko wychodzić - po prostu warto mieć trochę luzu i takiej zabawy z tego wszystkiego i wtedy lepiej wszystko wychodzi i są większe sukcesy.

FG: Co Ci pomagało przetrwać kryzysy?

KR: Musiałem  zrobić sobie taką mniejszą przerwę, zmniejszyłam ilość treningów, zrezygnowałem na jakiś czas z wyjazdów na zgrupowania. Konsekwencją tego było, że mnie zawiesili - odcięli od kadry narodowej. Czyli musiałem się cofnąć, ale na ten czas tego potrzebowałem i nie widziałem innego wyjścia... pracowałem z psychologiem sportowym i jestem spowrotem i walczę o kolejną kwalifikację na igrzyska.

FG: Trening mentalny też jest potrzebny.

KR: Tak, zdecydowanie. Nie można bać się tego.  

FG: Mówiłeś, że tata w pewnym momencie próbował Cię ukierunkować na coś innego. Rozumiem, że to jest jego działka te samochody?

KR: Tak.

FG: I chciał Cię wciągnąć? A jak w momentach kryzysu? Wspierali Cię rodzice?

KR: Nie wiem, czy rodzice zdawali sobie sprawę z tego, co się w mojej głowie dzieje, bo na tamte czasy chyba ja sam nie zdawałem sobie sprawy, że jestem w kryzysie. Rodzice zawsze mnie wspierali w tym, co robię. To, że wtedy zrezygnowałem, to nie do końca spotkało się z ich akceptacją, ponieważ wiązało się też  z utratą pieniążków itd. ale wszystko potoczyło się tak, że jest ok.

FG: Rodzice często nie rozumieją naszych decyzji, bo mają inną perspektywę, większe  doświadczenie i inaczej trochę  patrzą na życie.

KR: ...inne pokolenie to jest, inaczej sprawy rozumieją.  Wczoraj miałem rozmowę z siostrą i ona mówi:

- bo rodzice mnie w ogóle nie rozumieją!

A ja mówię:

- no witam w klubie!

Ja się  zderzałem z tym codziennie i już się przyzwyczaiłem i to nie jest nic nowego.

FG: Jaka jest różnica wieku między wami?

KR: Siostra jest dwa lata starsza ode mnie.

FG: Jak byliście młodsi, też się tak dobrze rozumieliście?

KR: Jak byliśmy młodsi różnie bywało. Siostra miała koleżanki i mnie nie wpuszczała, a ja ją ciągnąłem za włosy. Ja się chciałem z nią przyjaźnić, ona nie konieczne i tak to wyglądało.

Cały czas się kłóciliśmy. Już na etapie gimnazjum, jak byliśmy w domu, to się cały czas kłócilismy, ale jak gdzieś wychodziliśmy, to potrafiliśmy być za sobą. Później to już tak trochę się stało: siostra koleżanka, ja kolega i tak to teraz wygląda.


FG: Życzymy Ci, aby tak pozostało! 

A powiedz jakie cechy charakteru są potrzebne, żeby znaleźć się w tym miejscu, w którym Ty jesteś? Jesteś człowiekiem, który odniósł już duże sukcesy w swojej dyscyplinie w bardzo młodym wieku. W ogóle bardzo wcześnie zaczynałeś, więc to już jest długa droga Twoja, już kilkanaście lat?

KR: Wydaje mi się, że ważne są wytrwałość, pewność siebie, czasem nawet taki egoizm, bo w sporcie indywidualnym musisz być czasem niestety egoistą, żeby po prostu coś osiągnąć. Na zawodach jest mnóstwo osób, to są twoi koledzy, każdy chce z Tobą porozmawiać i chce żebyś mu pomógł itd. ale to jest twój dzień i musisz się skupić na sobie i musisz wszystko wykonać tak, jak powinno być, więc czasem musisz powiedzieć, że czegoś nie zrobisz...

FG: Czyli to asertywność tak naprawdę.. Jak Ty to rozumiesz ?

KR: No tak, też tak to rozumiem, asertywność to odmawianie niektórych rzeczy.

FG: Często mówią, że asertywność to umiejętność mówienia innym nie, a ja myślę, że tak naprawdę jest to umiejętność mówienia sobie tak. Nie chodziło w tym odmawianiu o to, że nie chciałaś komuś pomóc, tylko dla Ciebie po prostu ważny byłeś Ty w tym momencie i chciałaś się na sobie skupić.

KR: Dokładnie. No w sporcie też ta asertywność jest ważna, szczególnie na tym etapie, kiedy się zaczyna liceum, życie towarzyskie się rozwija, no i te zapędy są duże. A tu trzeba się skoncentrować na sporcie. Mi się  udawało to jakoś połączyć, zawsze uważałem, że wszędzie jest potrzebny balans i do dzisiaj mam tak, że jak po prostu za dużo trenuję, czuję, że ta głowa jest zmęczona, wychodzę gdzieś ze znajomymi na jakąś imprezę i nie uważam, że to jest złe, tylko wiem, że to jest dobre w tym momencie dla mnie. Mam kolegę, który nienawidzi wychodzić i on uwielbia siedzieć przed telewizorem i on w tym momencie pójdzie przed  telewizor, a ja wolę ze znajomymi wyjść.

FG: No tak, w samoregulacji dla każdego jest coś innego dobrego. Ale też to co teraz powiedziałeś, czyli o takim odejściu na chwilę na bok od tego, na czym jesteś skoncentrowany, takie trochę oczyszczenie głowy, to też jest technika skutecznego uczenia się. Jeżeli zafiksujesz się na czymś, nie jesteś w stanie dojść do rozwiązania - to odejdź na chwilę, daj sobie czas, zrób sobie na chwilę przerwę, a zobaczysz, że jak wrócisz, od razu będziesz miał olśnienie. Tak samo jest ze sportem: masz dosyć -  odchodzisz i masz większy power, jak wracasz.  Robisz krok do tyłu, żeby za chwilę zrobić dwa do przodu.

KR: Tak, albo spojrzeć zupełnie z innej perspektywy na to samo

FG: A porażki w sporcie? Zdarzały się? Jeśli tak to czego Cię nauczyły?

KR: Do tej pory są jakby... odkąd byłem na Igrzyskach, były duże osiągnięcia, później miałem takie dwa lata, gdzie miałem zerwane więzadło, parę razy złamaną rękę i te osiągnięcia później podupadły. Z bycia w top 10 na całym świecie, jestem teraz trochę niżej. Teraz walczę, żeby wrócić i wierzę, że jest to możliwe.

FG: Z tego, co mówisz, widzę, że taekwondo  to kontuzyjny sport?

KR: Czy kontuzyjny - to jest różnie. Mam kolegę, który trenuje ze mną, od dziecka nie miał ani jednej kontuzji, a spojrzeć na mnie, to jest co miesiąc coś.

FG: Czyli oprócz treningów dochodzi jakaś rehabilitacja?

KR: Dwa razy dziennie trenuję, a w międzyczasie 4 razy w tygodniu jestem u terapeuty na ćwiczeniach. Tak to wygląda. Na zgrupowaniach w sumie też: zgrupowania polegają na tym, że się śpi, trenuje, je  i w międzyczasie chodzi się do fizjoterapeutów i później znowu śpi.

FG: Czyli intensywnie, ale warto ! Co chciałbyś powiedzieć rodzicom  dzieci, które dopiero wybierają swoją ścieżkę, szukają swojej pasji?

KR: Wydaje mi się, że warto budować przede wszystkim pewność siebie u dzieci.  Nie za każdym razem, kiedy próbują coś zrobić, mówić, że coś  jest złe lub niedobre, że mają odpuścić sobie, tylko zachęcać, motywować. Widzę to po swoim trenerze. Ma czteroletniego syna Alberta, który jest niesamowity, i to widać jak się buduje u niego pewność siebie! Nie ma  - nie rób tego! tylko: zrób to inaczej! I naprawdę widać, jak ten dzieciak fajnie się rozwija i robi już niesamowite rzeczy jak przewroty w przód w wieku 4 lat. Uważam, że to jest niesamowite.

FG: Tak, jak mówisz, budowanie pewności siebie od najmłodszych lat i pozwlanie na próbowanie różnych rzeczy to podstawa w kształtowaniu człowieka, który zna swoją wartość, i który nie boi się podejmować wyzwań. Wiadomo - wszystko musi się mieścić w  granicach zdrowego rozsądku!  Ale często rodzice tak asekuracyjnie próbują uchronić dziecko przed popełnieniem błędu, zabijając jednocześnie ciekawość poznawczą dziecka, a to dziecko po prostu musi czasem samo się sparzyć, żeby poczuć na własnej skórze...

KR: Człowiek jest zawsze ciekawy. Zawsze uważam, że trzeba być bardziej ciekawym niż strachliwym, bo strach nas ogranicza. Jeżeli do wszystkiego podjedziemy z ciekawością, to ten świat stanie się lepszy.

FG: Dziecko ma niesamowitą ciekawość świata, która niestety często przez dorosłych jest  tłamszona.

KR: Tak, dziecko wszystko chce chwytać, dotykać i tak to wygląda.

FG: A co chciałbyś powiedzieć tym dzieciom, młodzieży?

KR: Odejdźcie od komputerów! Przestańcie non stop grać w gry komputerowe. Ja pamiętam siebie - ja zawsze trenowałem! Teraz przychodzą chłopaki 5 -6 lat młodsi ode mnie i to są już duże chłopaki, mają 17 - 18 lat, a oni tylko o grach rozmawiają… Jak tak można?!

FG: Zobacz, jak to zaprząta głowę. Teraz, gdy młody człowiek, który chce być sportowcem, tak - zawodowo się tym zajmować, musi być skoncentrowany na tym sporcie, a on gdzieś tam cały czas ucieka, bo ten wirtualny świat tak bardzo go wciągnął.

KR: No tak, jak jesteśmy na  zgrupowaniach, są młodzi chłopacy - ja np. idę spać, a oni wracają do pokoju i grają na komputerze między sobą, internetowo itd. 

Dla mnie jest to niezrozumiałe. Tracą czas na regenerację, a ona jest bardzo ważna w uprawianiu sportu.

FG: Ty idziesz odpocząć, zregenerować się, a oni jeszcze bardziej się zmęczyć, z tym, że nie męczą się fizycznie, tylko głowie nie dają odpocząć.

KR: Ale tak, jak już wcześniej powiedziałem - każdy ma jakby swoją odskocznię. Oni tak odzyskują balans. Moja odskocznia to towarzystwo - znajomi.

FG: A jak wyglądało trenowanie w czasie kwarantanny? Mieliście normalnie treningi, czy wszystko było zatrzymane?

KR: Nie mieliśmy zorganizowanych treningów. Trenowaliśmy tylko na własną rękę, żeby za dużo nie stracić tego, co wypracowaliśmy.

FG: Jak długo trwa przerwa, wiele tygodni, to się robi krok wstecz.

KR: No tak...

FG: A tu niebawem czeka Cię Tokyo...

KR: Jeszcze muszę pojechać na kwalifikacje i się zakwalifikować. Tak, że nie wiadomo, jak to będzie wyglądało. Kwalifikacje miały być w kwietniu, ale się nie odbyły i nie wiadomo, kiedy teraz się odbędą. Część kwalifikacji się odbyła na innych kontynentach i jest takie misz - masz.

FG: Życzymy Ci, żeby wszystko się odbyło po Twojej myśli.

A jakie jest twoje największe marzenie?

KR: Złoty medal na Igrzyskach, jeśli chodzi o te  związane ze sportem. Choć czasem się zastanawiałem, co wtedy, jak już zdobędę ten medal? Bo wtedy budzę się i co dalej?  Codziennie robię coś w tym kierunku, jak trenuję, to do tego dążę. Nawet jak idę wypić piwo, to jest też po coś - po to żeby odskoczyć od dnia treningowego, czy nie wiem, czy to jest jakoś związane z moim wewnętrznym buntem itd. ale wszystko się zawsze kręci wokół tego jednego osiągnięcia…

FG: Już teraz masz tego świadomość, wiesz, że dążysz do czegoś, co będzie jakimś punktem stycznym i teraz warto się zastanowić,  co dalej? Żeby właśnie nie stracić tego sensu życia.

KR: Jak skończyły się Igrzyska, to też miałem chwilową wewnętrzną pustkę, bo przez ileś tam czasu wszystko robiłem właśnie do tego dnia, do tego startu i nagle się skończył ten start, budzę się i mówię - dzisiaj nie mam treningu, dzisiaj mogę zjeść prawie wszystko, bo tak naprawdę nie muszę już trzymać diety. A jak przygotowuje się do zawodów, muszę mieć taką specjalną dietę.

FG: Zjadliwa?

KR: Zjadliwa,  dobra. Dieta jest dobra, tylko ma jeden minus -po prostu jak się ma ochotę na coś innego w danym dniu, nie możesz tego zjeść.

Ja zauważyłem, że jak mam dietę, to  zjadłabym wszystko: pizzę, batona, czekoladę. Ale jak skończy mi się dieta i wiem, że mogę jeść,  to już nie mam na to ochoty.


FG: Ironia. Ale sport jak widać uczy też pokonywania własnych słabości i walki z pokusami. 

Czego jeszcze nauczył Cię sport?

KR: Sport w sumie mnie wszystkiego nauczył. Przekłada się  to na wszystko - systematyczności i później, gdy wchodziło dużo zajęć - planowania, dysponowania czasem, umiejętności odpoczynku - bo czasem człowiek idzie odpocząć, a nie odpoczywa, bycia tu i teraz i doceniania małych rzeczy.

FG: Czy twoim zdaniem sport to jest dobry sposób na wychowanie? 

KR: Uważam, że tak. Tylko trzeba być sportowcem, a nie po prostu trenować. 

Czasem młodzi tylko przychodzą i jest to ich jakby takie hobby.

FG: Ale jak nie chce mi się, to nie pójdę na trening...

KR: Tak, ale nie utożsamiają się z tym, że są sportowcami. Jak teraz ktoś by mnie zapytał, kim jestem, odpowiedziałbym, że jestem sportowcem. Nie wiem jak ktoś pracuje, jest żołnierzem itd. to jest jego tożsamość, tak samo moją tożsamością jest bycie sportowcem.

Ja od samego początku wiedziałem, czego chcę, ale mam też koleżankę, która też jest jedną z najlepszych na świecie i ona mówiła, że przez pierwsze ileś lat chodziła na taekwondo, bo chodziła... wręcz jej się to nie podobało, ale mama ją zmuszała... a jednak teraz jest tym sportowcem i jest jednym z najlepszych sportowców na świecie i to lubi, więc nie ma reguły.

FG: Czasem dziecko chodzi na treningi, bo chodzi, bo rodzice go zapisali... a przychodzi moment, gdy zaczyna odnosić sukcesy i wtedy to łapie.

KR: A w innym przypadku może być tak, że nie będzie szło za dobrze, to siebie jeszcze bardziej  zmotywuje, bo chce pokazać innym, na co mnie stać. 

FG: Czyli motywacja jest często kwestią bardzo indywidualną… ale wiemy jedno napewno: warto motywować do aktywności fizycznej!

KR: Warto zainteresować sportem, a kiedy dziecko się zainteresuje, wciągnie w jakąś dyscyplinę, to już połowa sukcesu!