08 września 2020

Julia Mróz - śpiewająca dziewczyna, która kocha muzykę!

Julia Mróz - śpiewająca dziewczyna, która kocha muzykę!

Julia Mróz jest mieszkanką Gminy Tarnowo Podgórne. W Tarnowie kończyła gimnazjum i tutaj też został odkryty Jej talent wokalny - na gminnym konkursie "Rozśpiewana Gmina" organizowanym przez GOK Sezam. Mając 12 lat wzięła udział w konkursie „Wygraj sukces”, w którym zdobyła wyróżnienie spośród 2300 uczestników. W wieku 15 lat wystąpiła w programie telewizyjnym „Hit Hit Hurra”, w którym zasłynęła z piosenki Purple Rain z repertuaru Prince'a. Miała też okazję śpiewać przy akompaniamencie zespołu „Estrady Poznańskiej” w projekcie „Open Mic” na „Scenie na Piętrze”. Występuje jako solistka z Orkiestrą Reprezentacyjną Sił Powietrznych z Poznania. W 2017 roku w Gminie Tarnowo Podgórne zdobyła „Złotego Lwa” w kategorii młody artysta. Mając 16 lat wzięła udział w XXXVI wojewódzkim Festiwalu Piosenki Francuskiej zajmując II miejsce. W 2018 r. została zaproszona do Holandii do miejscowości Eindhoven, aby uświetnić 26 finał WOŚP. W marcu 2019 r. zdobyła nagrodę główną i nagrodę publiczności w międzyszkolnym III Festiwalu Piosenki Anny Jantar. W 2019 r wzięła udział w telewizyjnym show “The Voice of Poland”, a w październiku 2020 wygrała program "Szansa na Sukces"!

Spotkaliśmy się z Julią, by porozmawiać o Jej talencie oraz o tym, jak wyglądała Jej droga do miejsca, w którym teraz się znajduje.

FG: Witaj Julia!
Na wstępie dziękujemy, że zechciałaś się z nami spotkać. Wiemy, że masz napięty grafik. Chciałyśmy z Tobą porozmawiać o tym, kiedy zaczęła się Twoja przygoda z muzyką i jak to się stało, że już tyle osiągnęłaś w tak młodym wieku?

JM: Muzyka od zawsze była w mojej rodzine. Mój tata jest trębaczem, a moi dziadkowie należeli do harcerstwa, więc piosenki i gitary przewijały się w moim życiu od najmłodszych lat. Chociaż na początku zaczynałam od tańca, dopiero później stwierdziłam, że może czas spróbować swoich sił w śpiewie i zapisałam się do chórku w szkole. Zresztą jak byłam w szkole podstawowej, próbowałam wszystkiego - byłam zapisana na wszystkie zajęcia dodatkowe, nawet na piłkę nożną, którą kocham.

FG: A pamiętasz swój wokalny debiut?

JM: Tak, zdecydowanie pamiętam. Był to występ w Tarnowie Podgórnym na konkursie organizowanym przez GOK Sezam "Rozśpiewana Gmina", który wygrałam. W jury zasiadła Marta Podulka i to ona bardzo zainteresowała się moim głosem i zaproponowała mi zajęcia wokalne. Do dzisiejszego dnia uczęszczam do niej na zajęcia, uczy mnie śpiewu. Kiedy skończyłam gimnazjum (w Tarnowie Podgórnym) zdałam do liceum i do Szkoły Muzycznej II stopnia na wydział Wokalistki Jazzowej.

FG: Nie kończyłaś szkoły muzycznej pierwszego stopnia?

JM: Nie, na wokalistykę nie trzeba mieć ukończonego pierwszego stopnia. Wystarczy zdać dobrze egzamin wstępny ze śpiewu.

FG: Czyli tak naprawdę Twój talent został wyłapany na konkursie gminnym?

JM: Tak.

FG: Wiążesz przyszłość ze śpiewem?

JM: Chciałabym bardzo zostać piosenkarką, właśnie wczoraj dostałam wyniki egzaminów na studia i już wiem, że udało mi się dostać na Akademię Muzyczną. Na wydział wokalistyki przyjmowane są tylko dwie osoby na rok! Bardzo się cieszę! Udało się!

FM: Nie udało się, tylko zrobiłaś to! To nie kwestia szczęścia, tylko Twojego talentu i wielu lat pracy… Gratulujemy!

JM: Dziękuję.

FG: A jak wspominasz swój pierwszy występ w telewizji? To był program "Hit Hit Hurra ", prawda? Oglądałyśmy Twoje nagrania na youtubie i zachwyciłaś nas nie tylko swoim pięknym głosem, ale też zastanawiałyśmy się, jak dałaś radę śpiewać, mając tak przeogromną suknię na sobie?

JM: Oj tak! Suknia to było wyzwanie. Stałam na takim chwiejącym się podeście i tę suknię na mnie szyto. Później, kiedy śpiewałam swój ulubiony utwór “Purple Rain” Pince’a, musiałam nie tylko koncentrować się na śpiewie, ale też na tym, by nie spaść z tego podestu, zwłaszcza jak tancerze falowali moją suknią. Napewno był to występ, który zapamiętam do końca życia. Tak jak zresztą każdy jeden, każdy występ ma swoją historię.

FG: A jak poradziłaś sobie z oceną jury w tak młodym wieku? Miałaś wtedy 15 lat!

JM: Jestem przyzwyczajona do rywalizacji, bo mam sportową naturę. A w muzyce jest tak samo. Rywalizacja jest zawsze! Świat muzyczny to świat, w którym człowiek czasem jest traktowany jak przedmiot i po prostu trzeba to zaakceptować i żyć z tym, jeśli chce się to robić. Zawsze będą osoby, które poprą Cię, a będą takie, które będą Ci chciały włożyć szpilkę i zaszkodzić. Ja się już na to uodporniłam… choć jest przykro, jeśli ktoś powie, że słabo Ci wyszło, a Ty włożyłaś w przygotowanie się dużo pracy… ale życie takie jest. Ja staram się to traktować jako konstruktywną krytykę, z której wyciągam wnioski, by stać się lepsza w tym, co kocham.

FG: Mocno przeżywałaś ten występ?

JM: Nie, ja byłam zszokowana tym wszystkim, co się tam działo na planie. Długa droga była za mną, kiedy już się tam znalazłam…. Pamiętam, jak zadzwonili do moich rodziców, była to późna godzina, bo już po 23.00, z informacją, że mam być na drugi dzień w Warszawie na godz 18.00. Dotarłam w tym dniu na tą konkretną godzinę i do 2.00 w nocy czekałam na to, aby mnie wpuścili na casting. O 2.30 w końcu się doczekałam, otrzymując informację, że raczej się dostałam, ale o 4.00 dadzą mi znać na 100%. Po castingu pojechaliśmy z tatą do hotelu, ja już byłam tak zmęczona, że od razu usnęłam po całym dniu pełnym emocji. Tata potem mnie obudził, mówiąc, że jadę na obóz. Obóz na który pojechałam, trwał tydzień i to on dopiero miał rozstrzygnąć, kto będzie brał udział w tym programie. Przeszłam to i zakwalifikowałam się do programu. Później spotykaliśmy się co dwa tygodnie na nagraniach.

FG: Jak to łączyłaś ze szkołą?

JM: No...nie było lekko. Musiałam być bardzo dobrze zorganizowana. Jak byłam w szkole, musiałam być przygotowana na lekcje. Na szczęście miałam bardzo wyrozumiałych nauczycieli w gimnazjum, którzy mi pomagali. Wiadomo - nie było łatwo, ale robiłam to, co lubię najbardziej i chciałam to jak najlepiej robić. Codziennie po szkole zajęcia ze śpiewu, uczenie się tekstów, a od czwartku do niedzieli pobyt w Warszawie. Trwało to tak trzy-cztery miesiące. Ale zawsze też zależało mi na dobrych ocenach w szkole, dlatego robiłam, co mogłam, by nie zawalić szkoły. Sprawdziany zdawałam przed wyjazdem na nagrania, żeby po powrocie do szkoły nie przygniótł mnie ogrom zaległego materiału.

FG: Byłaś zadowolona ze swoich wyników?

JM: Wpadki się zdarzały, ale bardzo nie lubiłam trójek, dlatego mocno się starałam, by było ich jak najmniej. Świadectwo z paskiem zawsze miałam.

FG: A jak zaczęła się Twoja przygoda z "The Voice of Poland"? To był rok 2019 i już szkoła średnia, nie gimnazjum...

JM: Droga do programu “The Voice of Poland” to też długa droga. Najpierw przesłałam zgłoszenie online. Dostałam informację, że zaakceptowali mnie i musiałam przyjechać do Warszawy na casting, gdzie miałam zaśpiewać kilka piosenek na "sucho", bez podkładu. Na każdą piosenkę miałam tylko 10 sekund. To nie było łatwe zadanie. Po tych przesłuchaniach wybierano 6 osób, później z tych sześciu tylko jedną osobę albo nikogo. Mi się udało. Byłam tą jedną wybraną. Ale to nie koniec, bo czekały mnie kolejne przesłuchania. Trzech jurorów wybierało piosenki, które miałam wykonać - było ich aż trzy! Potem nagranie tych piosenek leciało do Szwajcarii czy do Szwecji - nie pamiętam dokładnie... i tam dopiero zapadała decyzja, czy zostałam zaakceptowana. Udało się! Ale znów - to jeszcze nie był koniec, bo znów musiałam przyjechać do Warszawy na kolejny etap castingu. Później były już blinded, czyli o tym, czy przechodzę dalej, decydowało to, czy trenerzy odwrócą się do mnie, czy nie. Poszczęściło się, odwrócili się i tak znalazłam się w programie.

FG: Czyli to, co mogliśmy wszyscy podziwiać na ekranie telewizorów, to był efekt bardzo długiej drogi?

JM: Tak, to była długa i trudna droga. Później w kolejnym etapie na przygotowanie piosenki, którą wykonywałam w duecie, miałam tylko trzy dni! Nauka tekstu od A do Z, linii melodycznej, nauka głosu. Zajęcia od rana do wieczora….

FG: Czego nauczyły Cię te występy w programach telewizyjnych?

JM: Myślę, że takiej precyzyjności i zorganizowania... że muszę być gotowa w każdym momencie, niezależnie od pory dnia. No i przede wszystkim odporności na stres, bo żeby to robić, trzeba mieć nerwy ze stali. To była taka szkoła przetrwania.

FG: A jak radziłaś sobie z tremą na scenie? 

JM: Każdy mój występ to są nerwy i trema, bo nigdy nie wiem, kto jest po drugiej stronie sceny, kto mnie słucha i ogląda. Zawsze chcę wypaść jak najlepiej. Mimo, iż śpiewam już parę lat, trema to nieodłączny element każdego występu. Jak sobie z nią radzę? Przede wszystkim piję dużo wody, żeby się dobrze nawodnić...

FG: Trema jest, ale mówisz, że lubisz występy. Co najbardziej w nich lubisz?

JM: Ludzi przed sceną i to, że mogę się z nimi podzielić swoją energią, muzyką, jednocześnie świetnie się przy tym bawiąc.

FG: Z tego, co mówisz, mieć talent to podstawa, na której się buduje swój sukces, ale aby dojść do mistrzowskiego poziomu, trzeba włożyć wiele pracy w rozwijanie talentu.

JM: Oczywiście! Ja dostałam się równocześnie i do liceum i do szkoły muzycznej, więc mój każdy dzień, był bardzo intensywny. Skończyłam jedną szkołę i za chwilę zaczynałam kolejną. W tramwaju jadąc do drugiej szkoły, odrabiałam lekcje i jadłam obiad z pudełka. Po szkole odbierali mnie już rodzice, kończyłam ją bardzo późno, bo o godzinie 21.00! Jak zdarzył się dzień wolny, to ustalałam sobie zajęcia dodatkowe z wokalu, no a w weekend ciężka praca, aby nadrobić zaległości z tygodnia nauki szkolnej.

FG: Czyli jest to możliwe do zrealizowania, ale wymaga dobrego zorganizowania i wiąże się pewnie z wieloma wyrzeczeniami.

JM: Czasami było ciężko, znajomi się spotykali, a ja jednak nie miałam tyle wolnego czasu, bo wiedziałam, że mam naukę… nie było tak, że w ogóle się nie spotykałam, ale częściej jednak musiałam poświęcić się nauce...

FG: A miałaś jakieś chwile załamania?

JM: Oj, bardzo wiele takich momentów. Czasami było naprawdę bardzo ciężko. Nie raz mówiłam sobie - rzucam tę szkołę, nie mam już siły! Najgorzej było na początku klasy maturalnej. Jak trzeba było pogodzić te dwie szkoły zwłaszcza przed maturą, gdzie nauki było bardzo dużo... ale wszystko na szczęście się udało.

FG: Edukacja zdalna pomogła?

JM: Bardzo...wiedząc, że nie muszę tracić czasu na dojazdy, codziennie wstawałam o 7.00 i brałam się za naukę, wykorzystując ten cenny czas. Od 15.00 zasiadałam przed komputerem, by uczestniczyć w lekcjach online w szkole muzycznej. Straszne były te zajęcia online ze śpiewu, połączenia strasznie się rwały, musieliśmy się nagrywać i przesyłać nauczycielom nagrania, było to bardzo uciążliwe... nie było to łatwe. Ale to, że nie musiałam dojeżdżać do szkoły, uwolniło mi wiele czasu na naukę do matury.

FM: A co Ci pomagało najbardziej przez wszystkie lata nauki?

JM: Zdecydowanie rodzina. Otrzymuję od nich ogromne wsparcie. Są na każdym moim koncercie, występach, niezależnie od tego, gdzie one są, wszędzie są ze mną. Dzięki rodzinie śpiewam, są dla mnie najważniejsi i wiem, że zawsze mogę na nich polegać.

FG: Do czego dążysz? Co jest Twoim największym marzeniem?

JM: Chciałabym być zawodową piosenkarką oraz mieć swój zespół i koncertować z nim bardzo często po całej Polsce, a nawet poza granicami kraju. Ale to są marzenia...

FG: Jesteś na najlepszej drodze, by je zrealizować. Wkładasz dużo pracy w rozwijanie swojego talentu i już są tego efekty. Dostałaś się na Wydział Wokalistyki jako jedna z dwóch studentek na roku! Raz jeszcze gorąco Ci gratulujemy i życzymy z całego serca, abyś zrealizowała swoje marzenie!

A na koniec jeszcze prosimy, powiedz coś do młodych ludzi, którzy dopiero obierają swoją ścieżkę, szukają swojej pasji, czasami mają momenty załamania. Co mogłabyś im od siebie powiedzieć?

JM: Przede wszystkim nie poddawajcie się i róbcie to, co kochacie! Dążcie do celu wytrwale! Wiadomo - zawsze są gorsze dni i lepsze dni, ale nie poddawajcie się. Jak jest ciężko, nie bójcie się prosić o wsparcie bliskiej osoby czy rodziny - ta jest najważniejsza i zawsze zmotywuje do działania, da przysłowiowego kopa.

FG: Bardzo Ci dziękujemy, że znalazłaś dla nas czas w swoim napiętym grafiku. Cieszymy się z tego, że mogłyśmy poznać Twoją historię i życzymy Ci, żeby dalszy jej ciąg potoczył się tak, jak sobie wymarzyłaś.

JM: Ja też bardzo dziękuję.