10 lutego 2021

Zwierzęta w rodzinie

Pupile mają w domu swoje szczególne miejsce i chociaż wydawało by się, że są głównie biorcami ludzkiej miłości i troski, tak naprawdę są bardzo hojnymi dawcami.


Istnieje mnóstwo badań i opracowań poruszających temat wpływu posiadania zwierzęcia domowego (zwłaszcza psa lub kota) na człowieka, rodzinę oraz na rozwój dziecka.
Korzyści wymienia się w nich mnóstwo, przy czym najwięcej otrzymują dzieci, a zaczyna się już w łonie matki.

Naukowcy twierdzą, że maluchy, których mamy w ciąży przebywały z pupilami, rzadziej mają alergię, a z kolei dzieci mieszkające od maleńkości z psem lub kotem dysponują na ogół sprawniejszym układem odpornościowym. W pierwszym etapie życia dziecka zwierzaki stymulują jego rozwój psychoruchowy – podążanie wzrokiem, koncentrowanie się, próby nawiązania relacji czy pełzanie, czworakowanie, aż wreszcie próby gonitwy dwunożnej są dla dziecka jak pierwsze zajęcia dodatkowe! Ciekawe polskie badanie przedszkolaków wychowywanych z psem lub kotem wykazało, że są one lepiej przygotowane do edukacji przedszkolnej w zakresie: ekspresji słownej, towarzyskości, wytrwałości, umiejętności odpowiedniej koncentracji oraz wrażliwości na drugiego człowieka. Inne badanie podkreśla większą samodzielność takich dzieci i chęć niesienia pomocy innym. Bliska relacja ze zwierzęciem łagodzi stany lękowe i depresyjne u przedszkolaków i uczniów z problemami (np. autyzm), obniża ciśnienie krwi i nadpobudliwość psychoruchową, pomaga budować samoakceptację i samokontrolę. Pozytywny wpływ na psychikę młodego człowieka zawdzięczamy bezwarunkowej miłości, jaką czują i okazują zwierzęta. Jest to uczucie w stu procentach nieosądzające, wolne od niedoskonałości relacji międzyludzkich.
Koty, psy, chomiki i inne towarzyszą rodzinie w radosnych chwilach oraz w tych złych. Zatem dziecko (i dorosły), nawet jeśli chwilowo czuje się źle we „wrogim świecie”, ma przyjaciela, który wysłucha, przytuli, posiedzi obok i obniży w ten sposób poziom hormonów stresu, a podwyższy oksytocyny (hormon „miłości”). Dobrze traktowane zwierzę jest po prostu nieustającym źródłem przyjaźni...
Nasze pociechy obserwując troskę jaką okazujemy zwierzętom domowym, uczą się opieki nad słabszymi, bezbronnymi i zależnymi. Dzieci patrząc na dużo szybszy niż ludzki rozwój poznają blaski i cienie różnych etapów życia. Niejednokrotnie muszą dostrzec i zaakceptować starzenie się, choroby i przemijanie. W obecnych czasach, gdy zbyt często przeciętna rodzina ulega potrzebom i pragnieniom dziecka, konsekwencje posiadania pupila pełnią ważną funkcję wychowawczą... (Mnóstwo razy moje dzieci musiały z czegoś zrezygnować, ponieważ trzeba było już wracać do psa) Posiadanie w rodzinie zwierzaka, to wspaniała lekcja obowiązkowości i odpowiedzialności: spacery, karmienie, sprzątanie, wizyty u weterynarza to poziom podstawowy. Wyższy poziom trudności to zrozumienie i zaakceptowanie, dlaczego np. nie mogę nigdy karmić psa czekoladą, dlaczego nie wolno mi przeszkadzać szczeniakowi w trakcie snu, dlaczego muszę zaprzestać tego, co stresuje mojego pupila. W trakcie tłumaczenia dziecku wszystkich tych zasad może wywiązać się dyskusja „o życiu”, uczuciach (które zwierzęta, zwłaszcza ssaki, wyraźnie manifestują), o długofalowych konsekwencjach postępowania (np. straszysz kota, więc nie będzie do ciebie podchodzić). Zyskuje zwierzę, dziecko i więź rodzinna.
Relacje międzyludzkie można budować też na spacerach z psem – jest pretekst do wyjścia z domu i oderwania oczu od wszechobecnych ekranów. 


Obecność zwierzęcia w domu ma jak widać wielki pozytywny wpływ na relacje w rodzinie, ale także na jej dorosłych członków. Zaobserwowano lepszy stan układu krwionośnego właścicieli zwierząt, zmniejszenie częstotliwości bólów głowy, obniżenie poziomu lęku, spadek masy ciała. Zauważono wzrost poczucia sensu istnienia i polepszenie relacji społecznych na zewnątrz rodziny, czyli relacji sąsiedzkich i w kręgach zainteresowań (np. wystawców psów czy pasjonatów akwarystyki). Te ostatnie wydają się znaczące zwłaszcza dla seniorów oraz osób, których rodzina nagle się „skurczyła” - przez wyprowadzkę dzieci, rozwód, śmierć bliskiego czy zmianę miejsca zamieszkania.

Po przeczytaniu tych doniesień naukowców i garści moich obserwacji można odnieść wrażenie, że każdy zwierzak to nieskończone źródło pozytywów. Otóż tak nie jest. Niektórzy nie lubią lub boją się zwierząt i przez to odczuwają stres w trakcie kontaktu z nimi. Zdarzają się psy z problemami behawioralnymi „z piekła rodem” lub koty obsikujące całe mieszkanie czy zwierzaki uporczywie niszczące nasze mienie. Bywa, że rodzina nie jest w stanie poradzić sobie z kłopotami, jakie przynosi posiadanie pupila – mimo starań i poniesionych kosztów. Bywa też, że dorośli okazują się nie dość dojrzali do opieki nad zwierzętami i wtedy lepiej ich w domu nie mieć.

Takie przypadki to jednak tylko jedna łyżeczka dziegciu w wielkim dzbanie pełnym radości z relacji ze zwierzętami!

My – właściciele, a właściwie opiekunowie zwierzaków, mamy specyficznego bzika, którym zarażamy nasze dzieci. Głównym objawem jest częsty uśmiech i wyraz czułości na twarzy oraz ciepło, które oblewa nasze serca, kiedy wracamy do (nigdy nie pustego) domu...


Anna Cybulska
fizjoterapeutka i zoofizjoterapeutka
„Psia Kość” – rehabilitacja psów i kotów
mama dwójki dzieci
opiekunka psa i kota